Nie wiem jak, od czego zacząć tą rozmowę
Nic do głowy jakoś mi nie może przyjść
Czuje pustkę, szukam słów, znaleźć nie mogę
Ale nie chcę dłużej tego w sobie gryźć
Nigdy przedtem nie zwierzałem się nikomu
To jest słabość, to niemęskie, tak ja wiem
I dlatego gdybyś mi zechciała pomóc
Może wreszcie mógłbym wyrwać się z tych pęt
Ref.
Wiesz, czasem jeden gest wystarczy, jedno słowo
By człowiek mógł uwierzyć, że ma życie sens
Że nie jest sam, że jest kochany, że ma kogoś
Czy to zbyt wiele, o co teraz proszę Cię
Życie szybko robi z ludzi realistów
Po kawałku burząc marzeń naszych gmach
Spójrz młodzieńczych ideałów płoną zgliszcza
Został tylko o szczęśliwe jutro strach
Zagubiony, zaplatany we własne myśli
Wśród tysiąca pytań bezlitosnych tak
Czasem zrywam się, gdy koszmar mi się przyśni
Jak to zniszczyć, jak z tym wygrać powiedz jak
Ref.
Gdy czasem jeden gest wystarczy, jedno słowo
By zniszczyć szczęście, które trwało długo tak
I chociaż później błyśnie znów na nowo
To jednak już nie będzie równie piękny blask
Będę kończył już rozmowę tą kochanie
Proszę nie myśl o sobie i o mnie bardzo źle
I bez względu na to, co się jeszcze stanie
Chcę byś zawsze pamiętała o tym, że…
Ref.
Że czasem jeden gest, wystarczy jedno słowo
By człowiek znów uwierzył, że ma życie sens
Że nie jest sam, że jest kochany, że ma kogoś
Czy to zbyt wiele, o co teraz proszę cię