Studniówka 

Poruszono różne sprawy, w czasie dzisiejszej zabawy
Różne także są zboczenia, wzięło więc nas na wspomnienia

Wspomnieć, więc nadeszła pora, o niektórych profesorach
A dlaczego wiedzą sami, straszyli nas łabędziami 

U profesora Sosina była zawsze dwój lawina
„sprzęgło, belka, stop, turbina”, miał on, z czego nas zaginać

Na fizyce ciężka sprawa, nie przelewki, nie zabawa 
Chociaż wielki unik zrobisz i tak laską w łeb zarobisz 

Historia nas też męczyła, gdzie i jaka wojna była
Grunwald, Waterloo, Lenino, ej nie jeden z nas tam zginął

Z matmy różnie to bywało, czasem trzy się dostawało
Częściej jednak rozbrzmiewał hejnał, „powtórz sobie ten materiał”

Chemia zawsze nam leżała, profesorka nas lubiła 
I jak chorym na anginę, bańki ciągle nam stawiała

Z podstaw elektroniki, z tego to z nas były byki 
I stosownie do tej wiedzy, boskie mieliśmy wyniki

W szkole zawsze jest wesoło i przyjaciół pełno w koło
Tak tu pięknie, tak tu ładnie póki bańka ci nie wpadnie.
Słowa i muzyka: Robert Bochenek

Rajd Świętokrzyski III

W zadymionym pewnym mieście mieszkał harcerz jak w areszcie 
Na nadejście wiosny czekał wiele dni. Bo ten harcerz był turystą 
Z krwi i kości oczywista Każdej nocy o wędrówkach pieszych śnił 
Gdy więc przyszła upragniona, najpiękniejsza roku pora, 
To urzekła go bez reszty wdziękiem swym 
Do plecaka rzucił graty, pocałował klamkę chaty 
List zostawił, kilka słów napisał w nim 

Ref. 
Ja na rajd jadę dziś, nie zatrzyma mnie już nikt 
Z fajną wiarą na harcerski jadę rajd 
Przyślę kartę oczywiście, widok Góry Świętokrzyskie 
Duża buźka, pa, wasz kochający syn 

Czas podróży minął szybko, stacja Kielce ktoś tam krzyknął
Ktoś ze snu wyrwany chciał przez okno wyjść 
Chwile było zamieszanie, ktoś na palce stanął damie 
"Wybacz Pani obym potępiony był” 
Środek nocy, dworzec, cicho, tylko gdzieś tubylec Zdzicho 
Śpiewa coś i z jakąś flaszką męczy się 
Wzięli mu harcerze flaszkę, położyli go na ławce
„Śpij kochany, jutro piękny będzie dzień” 

Ref. 
Harcerz zna prawo swe punkt dziesiąty mówi, że 
Tytoń i alkohol wrogiem naszym jest 
No a teraz hop w śpiwory, by doczekać rannej pory 
Trza się zdrzemnąć, by mieć siłę plecak nieść 

Przebudzeni rannym chłodem, twarz przemywszy zimną wodą 
Chleb z pasztetem i herbaty ciepłej łyk 
Wita nas komendant trasy, jakaś druhna westchnie czasem 
Nic dziwnego, wszak komendant chłop jak byk 
Rozpoczyna się przygoda i nieważna jest pogoda 
Najważniejszy tutaj dobry humor jest 
Piękno swej poznamy ziemi i przyjaźnie zawiążemy 
Trzeba tylko krąg harcerski mocno spleść 

Ref. 
Prowadź, więc szlaku nas przez ten Żeromskiego las 
Gdzie powstaniec i partyzant przelał krew 
I choć tego my nie znamy, my w pokoju wychowani 
Zapytamy o to szeptających drzew

Słowa i muzyka: Robert Bochenek 
Search